niedziela, 27 kwietnia 2014

6. Zaczynam się zastanawiać czy z nią wszystko dobrze.


,, Znowu to samo. Ucieczka przed przeznaczeniem? Można to tak nazwać. A więc... Biegnę ile sil nie oglądając się za siebie, bo wiem, że jest blisko.. Z każdą sekundą nogi odmawiają mi posłuszeństwa, ale muszę być silna. Muszę biec dalej, chociaż wiem, że to nic nie da. Jeszcze nigdy nie udało mi się przed nim uciec. Ból, który mnie otaczał z każdym krokiem sie nasilał. Czułam, że nie dam rady. To było nieunknione. Nie mogąc już dalej biec zatrzymałam się, aby złapać oddech. Mimo, ze każda sekunda się liczyła nie mogłam dalej biec. Nie potrafie dać z siebie więcej niz 100 procent. Poczułam silne uderzenie i juz leżałam na ziemi. Spojrzałam do góry i ujrzałam jego przerażające ciemne oczy. Wpatrywały się we mnie z pożądaniem, złością, pogardą. Nie mogłam się w nich doszukać żadnych pozytywnych uczuć. Zaczęłam krzyczeć i się szarpać, ale to nic nie dało. Zaczął przyblizać twarz do mojej, gdy..."
Obudziłam się ledwo tłumiąc krzyk, przypominając sobie o moim "sąsiedzie" z łódki. Lekko uniosłam głowę i spostrzegłam, że prawie leżałam na chłopaku. Szybko się odsunęłam, a mój oddech przyśpieszył. Następnie chłopak się poruszył, po czym zaczął się budzić Otworzył oczy, a swój wzrok skierował na mnie. Czułam się jeszcze gorzej. Serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Zayn usiadł prosto i spytał niepewnie:
-Wszystko dobrze?
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Po chwili ciszy wykrztusiłam z siebie:
- T-t-aa-k.
Spojrzał na mnie dziwnie i skinął głową.
- Czy... mógłbyś się odwrócić? - spytałam niepewnie. Chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony, lekko mrużąc oczy.
- Chciałabym się przebrać.- dodałam.
Oczami Zayna
Zdziwiło mnie jej pytanie, ale posłusznie wykonałem polecenie. Odwróciłem się i wypatrywałem czegoś ciekawego. Tylko czego? Co może być takiego na otwartym morzu? Patrzyłem i patrzyłem, ale górę wzięła ciekawość. Odwróciłem lekko głowę i to co ujrzałem mnie momentalnie odwróciło z powrotem. To był bardzo głupi pomysł. Aż strach pomyśleć co jej sie stało. Całe plecy miała poharatane, ręce całe podrapane i na dodatek krwawiła z tych ran. Możliwe, że ma je na całym ciele, ale mam nadzieje, że się mylę. Mimo tego ciało ma całkiem zgrabne. Zayn stop! Ty tu się martw o to co się jej stało a nie o to, że jest zgrabna. (-,-) Boże... Co jej sie stało? Albo inaczej. Kto jej to zrobił?
- Kto ci to zrobił? - spytałem zanim zdążyłem pomyśleć. Kurde, Malik! Teraz wcale nie pomyśli, że ją podglądałeś. -.-
Odwróciłem się i ujrzałem przerażony wzrok dziewczyny. Zayn idioto wymyśl coś.                           -Yyy.. chciałem spytać kto zrobił ci ten sweter... - poprawiłem się  na co dziewczyna przewróciła oczami i spuściła wzrok na swoje ręce.
-Babcia.- odrzekła cicho.
-ohh..- wyrwało mi się.
Teraz to ja spuściłem głowę. Nie wiedziałem co powiedzieć. Teraz to się bałem powiedzieć cokolwiek. Choćby jedno małe słówko wyszło z moich ust i mogłoby być źle.
Niespodziewanie to dziewczyna się odezwała:
- Jak się stąd wydostaniemy? Nie możemy przecież pływać w nieskończonaść, pomrzemy z odwodnienia. Jest w ogóle jakaś szansa, że przeżyjemy?- w kącikach jej oczu dostrzegłem zbierające się łzy. Nie... ta dziewczyna stanowczo za często płacze. Nie zasłużyła sobie na taki los. Nie myśląc długo, usadowiłem Dianę na swoich kolanach, oplatając jej małe ciało w mocnym uścisku. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ja nie mogę. - szepnęła lekko mnie odpychając.
- Co się stało? - spytałem kompletnie zbity z tropu.
-Nie zasługuje na twoją pomoc ani nawet na litość.- powiedziałą patrząc w ocean po czym wstała i usiadła najdalej jak mogła.
Teraz to na serio nie wiedziałem co powiedzieć. Odwróciłem głowę i wpatrywałem się w morze. Po jakimś czasie dostrzegłem mały punkcik szybko zbliżający się w naszą stronę. Wychyliłem się, aby zobaczyć co to jest. Gdy dotarło do mnie, że w naszą stronę płynie rekin szybko odskoczyłem od burty jak oparzony. Spojrzałem na Dianę. Wpatrywała się z przerażeniem w ten sam punkt co wcześniej ja.
- Chodź do mnie.- powiedziałem szybko.
Posłuchała mnie. Usiadła obok. Zdążyłem objąć ją swoimi ramionami, gdy poczułem wstrząs. To rekin uderzył w łódź. Strasznie się zachwiała. Działo się tak przez cały czas. Łódź powoli zaczynała pękać a dziewczyna coraz bardziej trzęsła się ze strachu. Po dłuuugiej chwili nic się nie działo. Tylko łódka się lekko chwiała. Diana wstała i lekko się wychyliła. To był zły pomysł. Rekin wyskoczył spod wody zahaczając o jej rękę. Gdyby nie to, że ją złapałem, wciągnąłby ją pod wodę.
Spojrzałem na jej rękę. Wyglądała strasznie. Od ramienia aż prawie po sam nadgarstek była rozcięta. Krew ciekła dość obficie.
-Nie ruszaj się.- zarządziłem.
Szybko podbiegłem po apteczkę i wróciłem na miejsce obok Diany. Wyciągnąłem wodę utlenioną i bandaż, chociaż nie wiem czy to coś da.
- Będzie trochę szczypać.- powiedziałem trochę przerażony.
Ręce mi się cały czas trzęsły. A gdy patrzyłem na tą ranę to aż mnie ściskało coś za serce. Lałem wodę utlenioną na gazę i przemywałem jej te rany. Trochę się spięła pewnie z bólu albo ze szczypania. Gdy skończyłem szybko owinąłem jej rękę. Odłożyłem rzeczy z powrotem i spojrzałem na dziewczynę. Miała zamknięte oczy i wyglądała strasznie blado.
Najpierw spojrzała na bandaż, a potem na mnie.
-Już po wszystkim. Miejmy nadzieję, że rekin się więcej nie pojawi.- uśmiechnąłem się blado.
-Dziękuję.- powiedziała i podeszła do mnie po czym mnie przytuliła.
Aż się na prawdę zdziwiłem. Nie spodziewałbym się takiego ruchu po niej.
Odsunęła się ode mnie i usiadła opierając się o łódź. Spojrzałem w górę. Słońce świeciło strasznie mocno. Spojrzałem na zegarek 14.13. Podszedłem do walizki i wyciągnąłem z niej dwie czapki. Jedną dałem Dianie a drugą sam założyłem siadając obok niej.
-Może jesteś głodna?- spytałem.
 Pokręciła przecząco głową i spytała:
-A może chce ci się pić? Poszukałabym czegoś. Może się znajdzie.
Już miałem coś powiedzieć, ale dziewczyna wstała i zaczęła szukać wody. Po przeszukaniu swoich walizek wyciągnęła półlitrową butelkę z wodą źródlaną. Podeszłą do mnie i wyciągnęła z nią rękę w moją stronę.
-Napiję się jeżeli ty też to zrobisz.- rzekłem. Przecież ona nie może nic nie jeść ani nie pić to nie zdrowe. Patrzała się na mnie przez chwilę po czym odkręciła butelkę i pociągnęła łyk wody. Zakręciła ją i wcisnęła mi do ręki po czym usiadła obok wpatrując się w otwartą przestrzeń przed nami. Odkręciłem butelkę i wypiłem kilka łyków. Od razu lepiej.
Odłożyłem ją obok siebie i skierowałem wzrok w te samą stronę co dziewczyna. Nic tylko morze. Hmm... Czy ja już wcześniej tego nie mówiłem? Hah. Po co ja to sobie mówię? Przecież to jest takie oczywiste.
-Może opowiesz mi coś o sobie skoro utknęliśmy tutaj. Co ty na to?- zagadnąłem.
Odwróciła głowę w moją stronę i powiedziała cicho:
-Moje życie nie jest ciekawe.- po czym spuściła głowe.
-Co z tego. Moje też nie.- skłamałem.- No, ale przynajmniej coś będziemy o sobie wiedzieć... To jak?
Westchnęła.
-Pytaj.- powiedziała cicho, z resztą jak zwykle.
Zamyśliłem się. Kurcze. O co by tu zapytać?
-Dlaczego udałeś się w ten rejs?- to ona zadała pytanie widząc, że nie wiem od czego zacząć.
-Chciałem wszystko przemyśleć na spokojnie.- odrzekłem zgodnie z prawdą.
-A co przemyśleć? Jeśli można wiedzieć.- kontynuowała.
-Perrie, moja dziewczyna... hah. była dziewczyna, rzuciła mnie dla jakiegoś bogatego fagasa. Stwierdziła, że nie jestem dla niej wystarczająco dobry. Zerwała ze mną na oczach całej rodziny i przyjaciół.
-To smutne. Nie złość się, ale ona po prostu nie zasługiwała na ciebie. Na pewno znajdziesz sobie inną dziewczynę, która cię będzie kochać za to jaki jesteś, a nie kim.
Zamarłem na chwilę, ale zaraz potem sie rozluźniłem. Myślałem, że mnie rozpoznała, ale chyba nie. Powiem jej jak będzie pora. Wolałbym aby mnie zapamiętała jako zwykłego chłopaka z wieloma śmiesznymi pomysłami, a nie członka sławnego zespołu One Direction.
-Teraz ty pytaj.- powiedziała.
-Okej... To dlaczego ty wyruszyłaś w ten rejs?
Skierowała wzrok na swoje dłonie i odpowiedziała:
-Zawsze chciałam wyruszyć w taki rejs. Od dziecka to było moje marzenie. Na początku rodzice nie popierali tej decyzji, bo powiedzieli, ze jestem jeszcze za mała, ale jakoś udało mi sie ich przekonać.- zadrżał jej lekko głos na końcu.
-Nie jest ci zimno?
-Nie. Dzieki słońcu jest ciepło.- uśmiechnęła sie słabo.






Spojrzałem z powrotem na Dianę. Miała zamknięte oczy i była cała spięta. To pewnie przez to ramie. Wstałem i zacząłem szukać czegoś przeciwbólowego. Znalazłem. Podałem jej. Wzięła znowu niepewnie. Eh... A już myślałem, że mi wystarczająco ufa. No trudno. Sądzę, że mamy jeszcze dużo czasu do nabrania większego zaufania. Usiadłem na poprzednie miejsce i czekałem. Po kilku minutach była już rozluźniona. To dobrze.
-Dziękuje.- szepnęła i oparła swoją głowę o moje ramię.
Zaczynam się zastanawiać czy z nią wszystko dobrze. Raz się mnie boi i gdyby mogła już by dawno jej tu nie było a raz jest dosyć śmiała. Mimo tego, czasami jest niepewna, ale pewne jest to, że już niedługo nie będzie tak źle nastawiona do mnie. Czuję, że będę codziennie widywał jej uśmiech na twarzy i szaleństwo, które czai się w niej. Każdy ma w sobie tę "dziką naturę". Jedni korzystają z niej na całego, inny częściowo, a inni wcale jakby to było zakazane. Myślałem nad tym i myślałem. Nie zdałem sobie sprawy, że już jest ciemno. Spojrzałem na Dianę. Spała. Oparłem swoją głowę o jej i sam poszedłem za jej przykładem. Po krótkiej chwili zasnąłem.

*******************************
Hej, hej, hej!!!
Witam Was moje skarby : D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Miłego czytania :*
                                                                                    Niki






2 komentarze:

  1. No ,no ,no...
    Mam nadzieje ,że znajdą ich jacyś ratownicy czy coś, albo że oni znajdą jakąś wyspe

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Diana... tyle przeżyła nieszczęść... mam nadzieję, że Zayn się nią zaopiekuje.
    Super rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń