niedziela, 27 kwietnia 2014

6. Zaczynam się zastanawiać czy z nią wszystko dobrze.


,, Znowu to samo. Ucieczka przed przeznaczeniem? Można to tak nazwać. A więc... Biegnę ile sil nie oglądając się za siebie, bo wiem, że jest blisko.. Z każdą sekundą nogi odmawiają mi posłuszeństwa, ale muszę być silna. Muszę biec dalej, chociaż wiem, że to nic nie da. Jeszcze nigdy nie udało mi się przed nim uciec. Ból, który mnie otaczał z każdym krokiem sie nasilał. Czułam, że nie dam rady. To było nieunknione. Nie mogąc już dalej biec zatrzymałam się, aby złapać oddech. Mimo, ze każda sekunda się liczyła nie mogłam dalej biec. Nie potrafie dać z siebie więcej niz 100 procent. Poczułam silne uderzenie i juz leżałam na ziemi. Spojrzałam do góry i ujrzałam jego przerażające ciemne oczy. Wpatrywały się we mnie z pożądaniem, złością, pogardą. Nie mogłam się w nich doszukać żadnych pozytywnych uczuć. Zaczęłam krzyczeć i się szarpać, ale to nic nie dało. Zaczął przyblizać twarz do mojej, gdy..."
Obudziłam się ledwo tłumiąc krzyk, przypominając sobie o moim "sąsiedzie" z łódki. Lekko uniosłam głowę i spostrzegłam, że prawie leżałam na chłopaku. Szybko się odsunęłam, a mój oddech przyśpieszył. Następnie chłopak się poruszył, po czym zaczął się budzić Otworzył oczy, a swój wzrok skierował na mnie. Czułam się jeszcze gorzej. Serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Zayn usiadł prosto i spytał niepewnie:
-Wszystko dobrze?
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Po chwili ciszy wykrztusiłam z siebie:
- T-t-aa-k.
Spojrzał na mnie dziwnie i skinął głową.
- Czy... mógłbyś się odwrócić? - spytałam niepewnie. Chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony, lekko mrużąc oczy.
- Chciałabym się przebrać.- dodałam.
Oczami Zayna
Zdziwiło mnie jej pytanie, ale posłusznie wykonałem polecenie. Odwróciłem się i wypatrywałem czegoś ciekawego. Tylko czego? Co może być takiego na otwartym morzu? Patrzyłem i patrzyłem, ale górę wzięła ciekawość. Odwróciłem lekko głowę i to co ujrzałem mnie momentalnie odwróciło z powrotem. To był bardzo głupi pomysł. Aż strach pomyśleć co jej sie stało. Całe plecy miała poharatane, ręce całe podrapane i na dodatek krwawiła z tych ran. Możliwe, że ma je na całym ciele, ale mam nadzieje, że się mylę. Mimo tego ciało ma całkiem zgrabne. Zayn stop! Ty tu się martw o to co się jej stało a nie o to, że jest zgrabna. (-,-) Boże... Co jej sie stało? Albo inaczej. Kto jej to zrobił?
- Kto ci to zrobił? - spytałem zanim zdążyłem pomyśleć. Kurde, Malik! Teraz wcale nie pomyśli, że ją podglądałeś. -.-
Odwróciłem się i ujrzałem przerażony wzrok dziewczyny. Zayn idioto wymyśl coś.                           -Yyy.. chciałem spytać kto zrobił ci ten sweter... - poprawiłem się  na co dziewczyna przewróciła oczami i spuściła wzrok na swoje ręce.
-Babcia.- odrzekła cicho.
-ohh..- wyrwało mi się.
Teraz to ja spuściłem głowę. Nie wiedziałem co powiedzieć. Teraz to się bałem powiedzieć cokolwiek. Choćby jedno małe słówko wyszło z moich ust i mogłoby być źle.
Niespodziewanie to dziewczyna się odezwała:
- Jak się stąd wydostaniemy? Nie możemy przecież pływać w nieskończonaść, pomrzemy z odwodnienia. Jest w ogóle jakaś szansa, że przeżyjemy?- w kącikach jej oczu dostrzegłem zbierające się łzy. Nie... ta dziewczyna stanowczo za często płacze. Nie zasłużyła sobie na taki los. Nie myśląc długo, usadowiłem Dianę na swoich kolanach, oplatając jej małe ciało w mocnym uścisku. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ja nie mogę. - szepnęła lekko mnie odpychając.
- Co się stało? - spytałem kompletnie zbity z tropu.
-Nie zasługuje na twoją pomoc ani nawet na litość.- powiedziałą patrząc w ocean po czym wstała i usiadła najdalej jak mogła.
Teraz to na serio nie wiedziałem co powiedzieć. Odwróciłem głowę i wpatrywałem się w morze. Po jakimś czasie dostrzegłem mały punkcik szybko zbliżający się w naszą stronę. Wychyliłem się, aby zobaczyć co to jest. Gdy dotarło do mnie, że w naszą stronę płynie rekin szybko odskoczyłem od burty jak oparzony. Spojrzałem na Dianę. Wpatrywała się z przerażeniem w ten sam punkt co wcześniej ja.
- Chodź do mnie.- powiedziałem szybko.
Posłuchała mnie. Usiadła obok. Zdążyłem objąć ją swoimi ramionami, gdy poczułem wstrząs. To rekin uderzył w łódź. Strasznie się zachwiała. Działo się tak przez cały czas. Łódź powoli zaczynała pękać a dziewczyna coraz bardziej trzęsła się ze strachu. Po dłuuugiej chwili nic się nie działo. Tylko łódka się lekko chwiała. Diana wstała i lekko się wychyliła. To był zły pomysł. Rekin wyskoczył spod wody zahaczając o jej rękę. Gdyby nie to, że ją złapałem, wciągnąłby ją pod wodę.
Spojrzałem na jej rękę. Wyglądała strasznie. Od ramienia aż prawie po sam nadgarstek była rozcięta. Krew ciekła dość obficie.
-Nie ruszaj się.- zarządziłem.
Szybko podbiegłem po apteczkę i wróciłem na miejsce obok Diany. Wyciągnąłem wodę utlenioną i bandaż, chociaż nie wiem czy to coś da.
- Będzie trochę szczypać.- powiedziałem trochę przerażony.
Ręce mi się cały czas trzęsły. A gdy patrzyłem na tą ranę to aż mnie ściskało coś za serce. Lałem wodę utlenioną na gazę i przemywałem jej te rany. Trochę się spięła pewnie z bólu albo ze szczypania. Gdy skończyłem szybko owinąłem jej rękę. Odłożyłem rzeczy z powrotem i spojrzałem na dziewczynę. Miała zamknięte oczy i wyglądała strasznie blado.
Najpierw spojrzała na bandaż, a potem na mnie.
-Już po wszystkim. Miejmy nadzieję, że rekin się więcej nie pojawi.- uśmiechnąłem się blado.
-Dziękuję.- powiedziała i podeszła do mnie po czym mnie przytuliła.
Aż się na prawdę zdziwiłem. Nie spodziewałbym się takiego ruchu po niej.
Odsunęła się ode mnie i usiadła opierając się o łódź. Spojrzałem w górę. Słońce świeciło strasznie mocno. Spojrzałem na zegarek 14.13. Podszedłem do walizki i wyciągnąłem z niej dwie czapki. Jedną dałem Dianie a drugą sam założyłem siadając obok niej.
-Może jesteś głodna?- spytałem.
 Pokręciła przecząco głową i spytała:
-A może chce ci się pić? Poszukałabym czegoś. Może się znajdzie.
Już miałem coś powiedzieć, ale dziewczyna wstała i zaczęła szukać wody. Po przeszukaniu swoich walizek wyciągnęła półlitrową butelkę z wodą źródlaną. Podeszłą do mnie i wyciągnęła z nią rękę w moją stronę.
-Napiję się jeżeli ty też to zrobisz.- rzekłem. Przecież ona nie może nic nie jeść ani nie pić to nie zdrowe. Patrzała się na mnie przez chwilę po czym odkręciła butelkę i pociągnęła łyk wody. Zakręciła ją i wcisnęła mi do ręki po czym usiadła obok wpatrując się w otwartą przestrzeń przed nami. Odkręciłem butelkę i wypiłem kilka łyków. Od razu lepiej.
Odłożyłem ją obok siebie i skierowałem wzrok w te samą stronę co dziewczyna. Nic tylko morze. Hmm... Czy ja już wcześniej tego nie mówiłem? Hah. Po co ja to sobie mówię? Przecież to jest takie oczywiste.
-Może opowiesz mi coś o sobie skoro utknęliśmy tutaj. Co ty na to?- zagadnąłem.
Odwróciła głowę w moją stronę i powiedziała cicho:
-Moje życie nie jest ciekawe.- po czym spuściła głowe.
-Co z tego. Moje też nie.- skłamałem.- No, ale przynajmniej coś będziemy o sobie wiedzieć... To jak?
Westchnęła.
-Pytaj.- powiedziała cicho, z resztą jak zwykle.
Zamyśliłem się. Kurcze. O co by tu zapytać?
-Dlaczego udałeś się w ten rejs?- to ona zadała pytanie widząc, że nie wiem od czego zacząć.
-Chciałem wszystko przemyśleć na spokojnie.- odrzekłem zgodnie z prawdą.
-A co przemyśleć? Jeśli można wiedzieć.- kontynuowała.
-Perrie, moja dziewczyna... hah. była dziewczyna, rzuciła mnie dla jakiegoś bogatego fagasa. Stwierdziła, że nie jestem dla niej wystarczająco dobry. Zerwała ze mną na oczach całej rodziny i przyjaciół.
-To smutne. Nie złość się, ale ona po prostu nie zasługiwała na ciebie. Na pewno znajdziesz sobie inną dziewczynę, która cię będzie kochać za to jaki jesteś, a nie kim.
Zamarłem na chwilę, ale zaraz potem sie rozluźniłem. Myślałem, że mnie rozpoznała, ale chyba nie. Powiem jej jak będzie pora. Wolałbym aby mnie zapamiętała jako zwykłego chłopaka z wieloma śmiesznymi pomysłami, a nie członka sławnego zespołu One Direction.
-Teraz ty pytaj.- powiedziała.
-Okej... To dlaczego ty wyruszyłaś w ten rejs?
Skierowała wzrok na swoje dłonie i odpowiedziała:
-Zawsze chciałam wyruszyć w taki rejs. Od dziecka to było moje marzenie. Na początku rodzice nie popierali tej decyzji, bo powiedzieli, ze jestem jeszcze za mała, ale jakoś udało mi sie ich przekonać.- zadrżał jej lekko głos na końcu.
-Nie jest ci zimno?
-Nie. Dzieki słońcu jest ciepło.- uśmiechnęła sie słabo.






Spojrzałem z powrotem na Dianę. Miała zamknięte oczy i była cała spięta. To pewnie przez to ramie. Wstałem i zacząłem szukać czegoś przeciwbólowego. Znalazłem. Podałem jej. Wzięła znowu niepewnie. Eh... A już myślałem, że mi wystarczająco ufa. No trudno. Sądzę, że mamy jeszcze dużo czasu do nabrania większego zaufania. Usiadłem na poprzednie miejsce i czekałem. Po kilku minutach była już rozluźniona. To dobrze.
-Dziękuje.- szepnęła i oparła swoją głowę o moje ramię.
Zaczynam się zastanawiać czy z nią wszystko dobrze. Raz się mnie boi i gdyby mogła już by dawno jej tu nie było a raz jest dosyć śmiała. Mimo tego, czasami jest niepewna, ale pewne jest to, że już niedługo nie będzie tak źle nastawiona do mnie. Czuję, że będę codziennie widywał jej uśmiech na twarzy i szaleństwo, które czai się w niej. Każdy ma w sobie tę "dziką naturę". Jedni korzystają z niej na całego, inny częściowo, a inni wcale jakby to było zakazane. Myślałem nad tym i myślałem. Nie zdałem sobie sprawy, że już jest ciemno. Spojrzałem na Dianę. Spała. Oparłem swoją głowę o jej i sam poszedłem za jej przykładem. Po krótkiej chwili zasnąłem.

*******************************
Hej, hej, hej!!!
Witam Was moje skarby : D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Miłego czytania :*
                                                                                    Niki






niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 5. Można powiedzieć, że jestem... szczęśliwa?

Oczami Zayn'a

Obudził mnie jakiś dziwny trzask. Powoli otworzyłem oczy i ujrzałem dziewczynę, która próbowała rozerwać więzy.
-To nic nie da. Węzły są za mocne.- powiedziałem to, a ona momentalnie zamarła.
Przeniosła swój wzrok na mnie. Może patrzyła przez jakąś sekundę albo dwie, po czym z powrotem odwróciła i próbowała dalej się uwolnić. Zdziwiły mnie dwie rzeczy. Jak u licha ona ma ręce z przodu. Przecież miała je zawiązane z tyłu. Chociaż... Mogła przecież je przerzucić do przodu, ale mniejsza z tym. Oraz skąd ona ma te ranę na policzku?
-Skąd masz te ranę?- spytałem.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Czyli się nie dowiem?- próbowałem dalej.
-Yyy... Ja... Ten... Noo...- zaczęła się jąkać.
-Rozumiem. Oni ci to zrobili.- zdenerwowałem się lekko.
Znowu to samo. Głucha cisza. Nie pytałem dalej. I tak by nie odpowiedziała. Zapadło długie milczenie. Baaardzo długie. Zdawało się nie mieć końca. Zaczęło mi się nudzić, więc zacząłem się rozglądać. Wokół ni, tylko woda. Dziwne uczucie. Siedzisz na łodzi, pośrodku oceanu, nie umiesz pływać, a nie boisz się niczego, bo nie myślisz o tym. Tak, nie myślę o tym. W głowie mam tylko ja. Ciekawe ile jej zajmie uwolnienie się albo czy w ogóle jej to się uda? Usłyszałem trzask. Spojrzałem na dziewczynę i ujrzałem jak rozwiązuje już rozerwane więzy. Spojrzała na mnie. Chyba się zastanawiała, czy mnie rozwiązać, czy nie. Jej twarz nic nie wyrażała. Zero emocji. Ciekawe czemu. Myślałem, że będzie bardziej rozmowna. Wyglądała jakby nie miała w sobie życia. Wstała i podeszła do mnie. Ukucnęła obok i zaczęła rozwiązywać linę. Po chwili byłem już wolny. Aby nie być jej dłużnym chciałem opatrzyć jej te ranę. Zbliżyłem się do niej i delikatnie dotknąłem policzka na co ona zareagowała dość gwałtownie. Jak oparzona odskoczyła i wpatrywała się we mnie z przerażenie.
-Ymm... Nic ci nie zrobię, nie musisz się mnie bać.- zacząłem ją uspokajać.
Odpowiedziała mi, tak jak wcześniej, głucha cisza. Nie chciałem jej przestraszyć. Przecież ja jej nic nie zrobię, ale ona pewnie sądzi inaczej, tylko mam jedno pytanie. Dlaczego tak sądzi? Nic nie robiąc sobie z jej protestów podszedłem do niej i ukucnąłem obok. Dziewczyna zaczęła  mnie okładać swoimi malutkimi piąstkami. Zdezorientowany chwyciłem jej dłonie i spojrzałem głęboko w oczy. Dostrzegłem w nich łzy, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło.

-Proszę.- wyjąkała płaczliwie.
-Hej, ja naprawdę nic ci nie zrobię.- chyba mi uwierzyła, bo siedziała spokojniej.
-A tak w ogóle to jestem Zayn.- zagadnąłem.
-Diana.- powiedziała niepewnie.
-Ładne imię.- uśmiechnąłem się lekko.
Zdziwiłem się, gdy Diana go odwzajemniła. Woow. Jest coraz lepiej. Chyba nabiera do mnie większe zaufanie, jednak nadal trzyma się na dystans.
-To jak? Może przemyję ci tę ranę, bo wedrze się zakażenie.
Powoli i niepewnie pokiwała głową na znak, że się zgadza. Podszedłem do jednej z walizek i wyjąłem z niej podręczną apteczkę. Położyłem ją obok dziewczyny i sam przed nią ukucnąłem. Wyjąłem wodę utlenioną i gazę. Zmoczyłem ją i zbliżyłem do twarzy Diany. Gdy dotknąłem jej skóry spięła się. Nie mam pojęcia czemu. Przecież jestem ostrożny. Po kilku minutach skończyłem przemywanie i przykleiłem plaster. Wyglądała okropnie. Pokaleczona, strasznie blada i chuda. Aż się rozzłościłem. Ci kolesie powinni mocno oberwać, no ale teraz nic nie mogę zrobić. Nic. Cisza była dla mnie udręką. Przez nią zdawało mi się, że jestem tu sam, że nie ma nadziei, ale gdy patrzę na Dianę, uspokajam się.

Oczami Diany

Patrzy się na mnie jakby chciał się czegoś doszukać. No, ale muszę go rozczarować. Nic nie znajdzie. Dotknęłam dłonią opatrunku i aż mi się smutno zrobiło. Nie chciałam, aby widział tę ranę, a co dopiero ją opatrywał. Wstałam i podeszłam do swojego plecaka. Wyciągnęłam zeszyt oraz ołówek i zaczęłam pisać. Zawsze, gdy się coś dzieje opisuję to w zeszycie. Prawie każdy dzień z mojego cierpienia jest tutaj zapisany, chociaż wszystkie wyglądają praktycznie tak samo. To tak jakby mój pamiętnik. Nikt nie może go czytać oprócz mnie.

" 3 lipca 2014r.
Ten dzień jest jednym z najgorszych. Nikt by mi nie uwierzył gdybym opowiedziała go. Właśnie siedzę na łódce pośrodku oceanu. Tak, OCEANU. Woda. Aż się płakać chce, ale nie mogę. Muszę być silna, ponieważ nie jestem tu sama. Na przeciwko mnie siedzi brunet o zniewalająco pięknych, czekoladowych oczach i w dodatku bacznie mnie obserwuje. To takie frustrujące. Jednakże, nie boję się go. To strasznie dziwne uczucie. Można powiedzieć, że jestem... szczęśliwa? Hmm... A może nie.
Na dodatek jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju. A mianowicie moja rana na policzku. Teraz to na pewno nikt mnie nie zechce. Haha... A czy w ogóle kiedyś ktoś by mnie chciał? To pytanie jak zwykle zostaje bez odpowiedzi. Czuje się dziwnie. Cały czas odbieram wrażenie, że coś się stanie. Że moje życie nie będzie już takie samo. Tylko czy się zmieni na lepsze czy na gorsze? Trudno powiedzieć. Może i na lepsze. Taa... Jasne. Przecież to ja... U mnie nic nigdy nie zmienia się na lepsze."

Zamknęłam zeszyt i schowałam go do torby. Powoli uniosłam wzrok, a moje spojrzenie napotkało czekoladowe oczy Zayna. Szybko odwróciłam wzrok.
-A więc... Wiesz może czemu oni nas porwali?- spytał po chwili.
-Nie mam pojęcia. Przecież, co oni mogą chcieć od zwykłych ludzi?- spytałam zdziwiona.
Na moje słowa chłopak momentalnie zbladł. Hmm... Wydaje mi się, że już go gdzieś widziałam. Ma takie charakterystyczne rysy. I ta sylwetka. Hmm... Moje rozmyślania przerwał głos Zayna:
-Poznałaś może któregoś?
Zamyśliłam się. Zdawało mi się, że widziałam Ernesta, ale tylko zdawało, więc nie mogę być pewna. Z resztą przecież mu tego nie powiem. Westchnęłam i odpowiedziałam:
-Nie. Niestety żadnego nie znam.
Zamyślił się. A może on kogoś poznał? Nie, nie będę pytać. Podniosłam plecak i wyjęłam inny zeszyt. Otworzyłam na ostatnią pustą stronę i zaczęłam rysować, jednakże wpatrywałam się w morze. Ciekawa jestem co kryje się za tą wodą. Może natrafimy na jakąś wyspę? O tak. Wyspa to by było wybawienie. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Spojrzałam na Zayna. Ten tylko wzruszył ramionami i powiedział:
-Jestem głodny.- po czym wstał i wyjął z walizki jakąś kanapkę.
Zapewne taka pyszna kanapka, że aż zrobiło mi się niedobrze.
-Jesteś może głodna?- zapytał.
-Nie dziękuję.- odpowiedziałam.
-Jesteś pewna?- zdziwił się po czym dodał- Trochę tu już siedzimy.
-Na prawdę. Spokojnie, nic mi nie będzie.- próbowałam go uspokoić.
-Ehh... No dobra. Ale jeśli będziesz chciała coś zjeść, nie krępuj się.
-Jasne.
Yeah! Udało się! Spojrzałam na kartkę z zeszytu i zdziwiona uniosłam lewą brew. Serio?! Znowu nieświadomie narysowałam portret Zayna.
-Boli?- usłyszałam cichy szept przy moim uchu.
Aż podskoczyłam ze strachu. Poczułam delikatne muśnięcie po bandażu. Czy on musi mi o tym przypominać? Chciałabym jak najszybciej o tym zapomnieć.
-Nie.- skłamałam nie chcąc go martwić.
Chyba jednak mi nie uwierzył, gdyż wpatrywał się we mnie karcącym wzrokiem. No, ale co miałam powiedzieć? "Tak, strasznie mnie boli. Zabij mnie jeśli nie chcesz abym cierpiała."? No chyba nie.
-Weź to. Ukoi ból.- powiedział wręczając jakieś tabletki.
Popatrzyłam na niego nieufnie. A co jeśli chce mnie czymś nafaszerować? Zayn tylko przewrócił oczami.
-Przecież cię nie otruje. Nie chce patrzeć jak cierpisz.- szepnął spuszczając głowę.
Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw wzięłam je. Po ok. 10 minutach ból zmalał.
-Dziękuję.- powiedziałam lekko speszona tym, że myślałam, że chce mnie otruć.
Dopiero teraz spostrzegłam, że jego nadgarstki są starte do krwi. Nic nie myśląc szybko wzięłam apteczkę. Wyjęłam bandaż oraz wodę utlenioną, po czym zbliżyłam się do chłopaka.
-Nie trzeba. Nic mi nie jest.- powiedział.
Jednak ja nie słuchałam. Szybko przeczyściłam nadgarstki i owinęłam je bandażem. Gdy skończyłam chłopak delikatnie uniósł moją brodę i spojrzał w oczy, co mnie zdziwiło.
-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał.
-Zrobiłam co?- spytałam choć doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
-Dlaczego mi pomogłaś skoro się mnie boisz?- wyjaśnił.
Nic nie odpowiedziałam. Spuściłam wzrok i wróciłam na poprzednie miejsce. Słyszałam jeszcze jak cicho wzdycha. Zabrałam zeszyt i schowałam do plecaka. Odwróciłam głowę i wpatrywałam się w otwartą przestrzeń oceanu. Zachodzące słońce jest takie piękne. Jak zaczarowana wpatrywałam się w cudowny widok i nawet nie spostrzegłam kiedy Zayn usiadł obok mnie. Po jakimś czasie, mimo, że już było ciemno, nadal wpatrywałam się w ten sam punkt, gdzie zniknęło słońce. Moje oczy stawały się coraz cięższe. Oparłam głowę o ramię Zayna i nie wiedząc kiedy, zasnęłam.


Dusty
Ta dam !
I jest następny... Yeeah ..
Myślała, że nie zdążę napisać, ale jednak udało mi się zabrać laptopa. X D
Przepraszam za błędy, jeśli się jakieś pojawiły. ; /
Następny rozdział doda Niki. Ja niestety nie wiem kiedy będę mogłą dodać, ale przecież jest jeszcze ona. : D
Mam nadzieję, że się spodoba.
Liczę na jakieś komentarze . : )

środa, 16 kwietnia 2014

4. Jego oczy były pełne... pożądania?


Oczami Diany


      Szybko zamknęłam za sobą drzwi i odetchnęłam z ulgą. Przy brzuchu cały czas ściskałam swój szkicownik. No nie wierzę. On widział mój rysunek. ,, Pewnie uważa mnie za jakąś wariatkę" jęknęłam w myślach. Poczułam, że nogi nadal mi się trzęsą. Zaczęłam głęboko oddychać i po chwili się uspokoiłam.
      Włożyłam swój zeszyt, jak zawsze, z powrotem do plecaka. Podeszłam do łóżka i położyłam się na plecach. Eh ... Dlaczego uciekłam? Dlaczego jestem takim wielkim tchórzem i nie potrafię z nikim normalnie porozmawiać? A no tak. To zasługa moich kochanych rodziców. A właśnie, ciekawe co teraz robią? Zapewne znowu, jak to mówią ,, interesy". Dlaczego ja się w ogóle urodziłam? Albo dlaczego nie oddali mnie do domu dziecka? To proste pytania. Bo jestem im potrzebna. No trudno. Nie każdy ma królewskie życie. No, ale chciałabym mieć przynajmniej normalnych rodziców. Mówiąc normalnych mam na myśli takich, którzy nie wykorzystują cię w kółko albo nie oddają ludziom za kasę i niech robią z tobą  co chcą. Ale nie tylko to mnie zastanawia. Ciekawe co się dzieje z Ernestem? Widziałam go ostatnio z miesiąc temu, ale na pewno nie ostatni raz. Coś czuję, że niedługo się zobaczymy. Wzdrygnęłam się, a po chwili poczułam lekki, lecz intensywny ból w brzuchu. Syknęłam i zgięłam się w pół. ,, To nie wróży nic dobrego" przebiegło mi przez myśl.     
   Położyłam się z powrotem. Przed moimi oczami ukazał się tajemniczy mulat. Kim on jest? Jak ma na imię? Co w ogóle tu robi? Takie pytania i wiele innych krążyło mi w myślach. Spojrzałam na zegarek. 19.47. Dopiero? ,, Niee" jęknęłam. Dlaczego  czas na statku mi się dłuży? A może to i dobrze? Bo przecież chciałam uciec od rodziców i się spełniło. No może nie tak jak pragnęłam, ale się spełniło. Tylko, że jedno pytanie mnie męczy. Czy płynięcie statkiem, to był dobry pomysł? Jednakże dzięki temu rejsowi poznałam ...no ... może nie tak dosłownie, ale poznałam Jego. Po chwili z nudów zaczęłam nucić sobie moją piosenkę. Chciałabym ją zaśpiewać w X- Factor, jednakże rodzice mi nie pozwolą. A tak szczerze. Po co ja się w ogóle staram?! Przecież na nic mi nie pozwalają. Byłam zła. Zła na siebie, że jestem taka słaba i nie potrafię się im postawić. ,,Spokój! Weź się w garść! Musisz być silna." Karciłam się w myślach. Przecież nie jestem dziwką. Może i nie, ale tak się czuję.
       Nagle poczułam coś mokrego na policzkach. Sięgnęłam do nich ręką i zorientowałam się, że płaczę.




Eh... zawsze płaczę z bezsilności. To nic nowego. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciszą panującą w pomieszczeniu. Nie minęła 5 minut, a usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Szybko poderwałam się z łóżka i ujrzałam jakiegoś faceta. Cały ubrany był  na czarno. Na jego szyi i rękach widniały tatuaże. Spojrzałam na twarz. Jego oczy były pełne... pożądania? Zawiści? Ale ja mu przecież nic nie zrobiłam. Na jego twarz wdarł się złośliwy uśmieszek, który mnie przerażał. Coś błysnęło mi przed oczami. Znów spojrzałam na jego ręce, a raczej dłoń. Miał nóż. Serce mi na chwilę stanęło. Zaczęłam w panice się cofać, aż natrafiłam na ścianę. No to koniec. Ale dlaczego? Dlaczego statek? Dlaczego woda? Chyba ktoś mu zlecił mnie zabić. Przełknęłam ślinę, na co ten się zaśmiał i ruszył w moim kierunku. Gdy był już dość blisko zamachnął się dłonią z nożem. Zamknęłam oczy i zrobiłam unik. Myślałam, że ucieknę przed ciosem, jednak poczułam ból w policzku. Rozciął mi go. Usłyszałam ciszy huk. To nóż spadł na ziemię lub został rzucony. Ledwo otworzyłam oczy i poczułam pchnięcie na ścianę. Po chwili rzucił się na mnie. Zdążyłam zrobić unik, lecz nie tak sprawnie jak myślałam, bo mężczyzna złapał mnie za włosy. Zabolało. Trzymał mnie tak przez chwilę, a potem rzucił na ziemię. Wstałam chwiejąc się. Chciałam wyjść, ale zostałam odwrócona w przeciwnym kierunku. Zaczął mną szarpać. Czułam, że z każdym ruchem staję się coraz bardziej bezsilna.
- Dość już tej zabawy. - usłyszałam inny głos za sobą.
Wiedziałam, że już gdzieś go słyszałam. Zrobiło mi się słabo. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam te oczy. Te przenikliwe brązowe oczy. Nie widziałam zbyt dokładnie, bo obraz miałam rozmazany, ale mogę dać sobie rękę uciąć, że to oczy Ernesta. Gdy już zaczęło być dobrze, poczułam straszny ból z tyłu głowy i zamiast oczu co zobaczyłam? Ciemność. Spadałam w dół. Przepaść nie miała końca.

Oczami Zayn'a

       Leżałem i myślałem. Tylko te dwie czynności byłem w stanie robić. A myślałem tylko o niej. Jest piękniejsza niż Perrie. A no tak. Perrie. Dlaczego ona mi to zrobiła? Mógłbym dać jej wszystko. Ale nie. Ona wolała mnie upokorzyć i rzucić na oczach wszystkich widzów dla jakiegoś starucha. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia, ale może ona żałuje? Może jednak go nie kocha? Może jeszcze ją odzyskam? Tylko, co dalej? Czy jestem w stanie wybaczyć jej to wszystko? Może i tak, ale moje serce nadal będzie złamane i puste.
      Westchnąłem. Ale tak z innej strony, dobrze, że zdecydowałem się na ten rejs. Mogę spokojnie odpocząć i przemyśleć wszystko od początku. Co prawda, to jest tylko tydzień, ale czas na statku strasznie mi się dłuży, co w tej sytuacji jest plusem.
      Nie wygodnie mi było na plecach, więc odwróciłem się na lewy bok i wpatrywałem się w przeciwległą ścianę. Była pokryta panelami, gdzieniegdzie z niebieskim ,,przebłyskiem " na ścianie. Po jakiś może 2 minutach usłyszałem ,,przekręcanie się " klucza w drzwiach. Zdziwiło mnie to jeszcze bardziej, gdy zorientowałem się, że to od moich drzwi. Podniosłem się z łóżka i usłyszałem trzask klucza. Następne zdarzenia działy się w dość szybkim tempie. Jacyś dwoje ludzi, którzy się na mnie rzucili. Ból, dosłownie w każdej części ciała. I to jak mnie przypierają do ściany.
- Ruszajcie się. Nie mamy za wiele czasu. - powiedział jakiś głos z korytarza.
Po tych słowach związali mi ręce i zakneblowali buzię. Jeden z nich popchnął mnie w stronę drzwi. Spojrzałem na niego groźnie, na co ten się zaśmiał i rzekł:
- Nawet nie próbuj uciekać, bo to się źle skończy. - po czym przerzucił nóż z jednej ręki do drugiej. Wyprowadzili mnie na zewnątrz i aż oczy wyszły mi na wierzch. Takiego widoku nigdy bym się nie spodziewał.
     Jakiś brunet trzymał nieprzytomną brunetkę. A co najlepsze, tą osobą była ONA. Owa tajemnicza piękność. Otrząsnąłem się, gdy mnie popchnięto. Zanim ruszyłem rozejrzałem się dookoła. Mieli nasze walizki. Ciekawe po co one są potrzebne. Szliśmy tak z 10 minut, gdy zaczęli wrzucać bagaże do szalupy. Kolejny wrzucił tam dziewczynę. Dosłownie zagotowało się we mnie. Mógłby ją chociaż położyć. Następnie popchnięto mnie w stronę łodzi i wepchnięto mnie na nią. Później nas opuścili. Pięknie. Po prostu super. Jednak ten rejs to nie był dobry pomysł, ale ... takiego obrotu spraw bym się nie spodziewał. Próbowałem się rozwiązać, ale to na nic. Zbyt mocny węzeł. Eh ... Mam nadzieję, że ona się obudzi. Rozejrzałem się i wygodnie usadowiłem, opierając plecy o burtę. Wzrok miałem idealnie skierowany. A mianowicie na piękną brunetkę.,, Mam nadzieję, że nic jej nie jest". To była ostatnia myśl zanim zasnąłem.

-----------------------------------------------
Hej, hej, hej!
Dusty ma problemy z laptopem oraz jakże inteligentnymi braćmi XD, więc ja dodaję rozdział. Przepraszam, że spóźniony. Następny powinien pojawić się punktualnie :).
Papatki :**
                                                                                                            Niki

























sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 3.


Mam dla was dobrą wiadomość. WRÓCIŁAM. Dusty wkracza do akcji. ; p lool..
Haha.. Najgorsze jest to, że muszę chyba znowu wrócić do tego zakładu.. haha..
Uzależniłam się od "loool" haha.. lool.. ; ))


Oczami Diany

Postanowiłam się czegoś napić. Usiadłam przy barku i zamówiłam truskawkowy koktajl. Wzięłam go w ręce i zaczęłam powoli pić. Odwróciłam głowę i znów ujrzałem tego chłopaka. Stał oparty o barierkę a wzrok miał utkwiony w morze. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, co mnie bardzo zaciekawiło. Otworzyłam swój szkicownik i wziąwszy do ręki ołówek zaczęłam rysować bliżej nieokreślone kształty. Co jakiś czas patrzyłam na chłopaka. Nie zmienił pozycji ani razu, jakby był z kamienia. Moja ręka wodziła cały czas po papierze, ale nie bardzo mnie interesowała. Skupiłam całą swoją uwagę na nim. Zaczynam się zastanawiać, co on myśli. A ta jego mina? Może jest smutny, alby zły ?A co jeśli zauważył, że się na niego patrzę? Był taki piękny, że aż straszny... Taki interesujący, że aż nierealny. Zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok z powrotem na kartkę. Gdy zobaczyłam swój rysunek aż zamarłam. Nie wierzyłam, że coś tak pięknego mogło wyjść spod mojej ręki. Tak wiem jestem skromna. Z uwagą przypatrywałam się portretowi chłopaka, którego wcześniej obserwowałam. Z powrotem podniosłam wzrok, ale spotkało mnie rozczarowanie. Miejsce, w którym on stał było puste. Poczułam dziwne ukłucie. Westchnęłam i spuściłam głowę zamykając oczy... albo ... ukłucie... zeskoczyłam ze stołka i powędrowałam na jego miejsce. Spojrzałam w dal. Widziałam tylko morze. Aż wzdrygnęłam się na samą myśl. WODA... tylko jedno słowo a tyle wspomnień, ale muszę być silna, dla siebie, dla niego. Jednakże... Nieskazitelny lazur morza i błękit nieba stykające się ze sobą w kształcie prostej linii. Ciekawe co jest takiego interesującego w tych kolorach? Chociaż... Mogłabym tak patrzeć godzinami na piękno jakie natura nam dała. Błękit uspokajał a do tego szum morskich fal... Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w piękną melodię dającą ukojenie moim uszom . W tym momencie byłam tylko ja i morze. To było wspaniałe uczucie. Nie wiem ile tak stałam, ale po chwili poczułam chłodnawy wiatr. Otworzyłam oczy i ujrzałam już nie takie błękitne morze. robiło się ciemno. mocniej ścisnęłam swój szkicownik i poszłam w stronę kabiny. Patrzyłam się w podłogę i szłam. Głowę miałam zajętą tym chłopakiem. Jak ma na imię? Czemu jest taki? Czy się kiedyś jeszcze spotkamy? Ciekawe jak wyglądałby z uśmiechem... A może mi się przywidziało? To ostatnie co pomyślałam, bo poczułam, że na coś wpadam i się przewracam. Zeszyt wypadł mi z rąk a tyłek zaczął boleć. Podniosłam wzrok i już chciałam krzyknąć na tę osobę, jednakże zamarłam i zatopiłam się w znanych mi dobrze brązowych tęczówkach.

Oczami Zayn'a

Poczułem uderzenie. Zachwiałem się, ale nie upadłem. Podniosłem głowę i znów ujrzałem te śliczne oczy. Patrzyły prosto w mojej, ale nic nie mogłem z nich wyczytać.
-Prz-epraaa-szam . n-nie zauważyłam cię...- zaczęła jąkając się.
-Nic się nie stało. To ja się zagapiłem.
Wyciągnąłem do niej rękę, ale gdy się nachyliłem moją uwagę przykuł jej zeszyt, a raczej jeden z rysunków. Podniosłem go i aż się zdziwiłem. Rysunek był przepiękny, ale to co było na min zdziwiło mnie. Mianowicie byłem tam ja.

 Ciekawe skąd ona go ma. Spojrzałem na nią. Miała oczy pełne przerażenia. Szybko zebrała swój szkicownik i zabrała rysunek, który trzymałam w dłoni. Gdy odchodziła usłyszałem ciche "przepraszam". Z co niby? Za to, że mnie narysowała ? Na moją twarz wkradł się lekki uśmiech. Odwróciłem się, ale jej już nie było. Ta dziewczyna była inna. Nie piszczała na mój widok, nie zaczęła krzyczeć. Podobało mi się to. Oczywiście nie mam nic do naszych fanek, ale czasem to się może robić męczące. Hmmm ... ciekawe gdzie jest jej kajuta. Stop! Dobra Zayn nie wyjdź na psychola. Przyznaj po prostu chcesz bliżej poznać tą dziewczynę. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nie wiem jak ma na imię właścicielka mojego portretu.
Zagubiony i zamyślony poszedłem do swojego "pokoju" i od razu walnąłem się na łóżko. Przymknąłem powieki i od razu moim oczom ukazała się smukła sylwetka dziewczyny. Miała śliczne długie brązowe włosy, piękne oczy, które były dziwnie wyblakłe, bardzo jasną cerę, która dodawała jej uroku, ale jedno mnie zasmuciło. Nie widziałem uśmiechu. Jej wyraz twarzy był nieprzenikniony, taki nieobecny. Nie mogłem wyczytać nic z jej twarzy. Dzięki tej tajemniczości jeszcze bardziej mnie pociągała. Zaczynam się zastanawiać, czy nie zesłał jej jakiś demon, który chce mojej zguby. A może to jakiś anioł nade mną czuwa? Przez cały czas miałem w głowie obraz tej dziewczyny więc postanowiłem zrobić z ego jakiś użytek. Wziąłem swój szkicownik i zacząłem rysować tajemniczą brunetkę. Chciałem ,, zawrzeć " każdy nawet najmniejszy szczegół twarzy dziewczyny. Tak bardzo żałuję, że wtedy za nią nie pobiegłem. Nie siedziałbym teraz sam w kajucie, nie mogąc przestać o niej myśleć. A może ona też o mnie myśli? Zayn idioto ... Taka dziewczyna jak ona na pewno ma jakiegoś chłopaka. Spojrzałem w dół i ujrzałem piękny portret tajemniczej brunetki. Na jej widok zrobiło mi się ciepło. Rozmarzyłem się na jej widok. Ciekawe jak smakują jej usta. Dobra Malik. Skończy! Ehh... Chyba jednak będę musiał iść do psychologa.


Yeeah.. To już 3 rozdział! 
Hmm.. Ale czegoś mi tu brakuje.. lool.. Haha.. mam nadzieję, że się spodobał tak jak poprzednie.
Licze na komentarze. ; D
Dusty