sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 10.


Oczami Diany


Był taki ciepły. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze, jak przy nim. Dzięki niemu jestem spokojniejsza. Podniosłam głowę i ujrzałam czekoladowe tęczówki Zayna. Następnie spojrzałam na jego usta. Były idealne. Spojrzałam z powrotem w jego oczy i się w nich zatopiłam. W tym momencie poczułam dziwne uczucie. Pragnęłam go. Pragnęłam, aby cały czas się na mnie patrzył, dotykał, całował. Chciałabym, żeby był mój. Niestety, to co dobre szybko się kończy. Zayn wstał powoli na równe nogi ciągnąc mnie za sobą. Uniosłam brwi w geście niezrozumienia.
-Chodź. Jesteśmy tu już tak długo, a nie mieliśmy okazji pozwiedzać.- wyjaśnił, delikatnie się uśmiechając.
-Dobrze.- odparłam z lekkim uśmiechem zapominając o całym smutku.
Chodziliśmy pomiędzy najróżniejszymi drzewami podziwiając wszystko wkoło. To było takie piękne. Żałowałam, że nie mam przy sobie aparatu. Zaraz... grr, ale ze mnie idiotka! Przecież mam go w walizce. Ehh... następnym razem go wezmę.
-Pięknie tu, prawda?- spytał Zayn wyrywając mnie z zamyślenia.
-Tak.- odpowiedziałam z uśmiechem.
Po chwili usłyszałam cichy szum wody. Spojrzałam na Zayna. To na pewno nie był szum oceanu. Odeszliśmy za daleko.
-Co powiesz na to, aby...- zaczął Zayn, lecz nie dałam mu skończyć.
-...sprawdzić co to za szum?- dokończyłam za niego.
Uśmiechnął się szeroko i ruszył w stronę wydobywającego się dźwięku. Szliśmy chwilę, może dwie. Gdy się zatrzymaliśmy aż szczęka opadła mi z wrażenia. Nigdy jeszcze nie widziałam takiego widoku. Na dodatek wodospad sprawiał go jeszcze piękniejszym. Roślinność, która tu rosła była rzadko spotykana. Były tu także różnego rodzaju ptaki, motyle, ważki. Ahh... Tak jak w raju. Kątem oka zauważyłam, że Zayn zdejmując koszulkę podchodzi do rzeczki.        


Serce mi przyspieszyło, gdyż bóg w raju to niecodzienny widok. Usiadł na jej skraju zanurzając nogi i spojrzał na mnie. Niepewnie podeszłam bliżej, ale sam szum wody sprawił, że cofnęłam się o kilka kroków. Patrzyłam się w rzekę jak zahipnotyzowana, a przed oczami miałam te straszne zdarzenie.

Oczami Zayna

Diana stała i wpatrywała się z przerażeniem w rzekę. O co chodzi? Boi się?  Dlaczego? Przecież to tylko woda. Nagle krzyknęła czyjeś imię i zaczęła uciekać z płaczem. Szybko wstałem i rzuciłem się biegiem za nią. Była naprawdę szybka. Chyba muszę więcej ćwiczyć. Oddalaliśmy się coraz bardziej od plaży. Gdy byliśmy przy dużym dębie, udało mi się ją chwycić za rękę. Cały czas płakała, wręcz dławiła się łzami. Nie mogła się uspokoić. Złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem bliżej. Zacząłem mówić:
- Co się stało? Uspokój się proszę. Nie lubię patrzeć jak płaczesz.- próbowałem ją uspokoić.
- No bo... bo-o... - zaczęła całkiem załamana.
- Bo co?- spytałem dalej próbując coś od niej wyciągnąć.
Ta zamiast odpowiedzieć wtuliła się we mnie i płakała dalej. Ścisnąłem ją mocniej i uspokajająco gładziłem po plecach. Staliśmy tak przez chwilę, gdy usłyszałem jakiś szelest. Diana odsunęła się delikatnie i spojrzała na ścianę puszczy. Znowu to samo tylko z dodatkiem łamiących się gałązek.
- Lepiej stąd chodźmy.- powiedziałem nerwowo.
Diana kiwnęła głową. Chwyciłem ją w pasie. Odwróciliśmy się, jednakże od razu stanąłem jak wryty. Wkoło nas stali jacyś murzyni, ze skierowanymi włóczniami prosto na nas. Dziewczyna cała się spięła, a ja nie wiedziałem co zrobić. Mieli strasznie czerwone oczy. Ej... Diana miała rację. Tu naprawdę ktoś jest prócz nas, a ja jej nie wierzyłem.



Oczami Diany



Ha! Mówiłam mu, że tu jest ktoś jeszcze! Ale nie! Zayn przecież wie wszystko najlepiej! Chociaż... w tym momencie nie bardzo cieszyłam się, że to ja miałam rację.
- Zayn?- szepnęłam, gdy murzyni zaczęli się do nas zbliżać.
- Co?- odszepnął mulat głośno przełykając ślinę.
- Czy oni nas zabiją?- spytałam załamana.
-  Nie wiem Diana, ale na pewno nie są pokojowo nastawieni- powiedział Zayn.
Nie to chciałam usłyszeć. Miał powiedzieć: ,,No co ty. Jesteś w durnym reallity
show, tutaj nic ci się nie stanie." A nie to.
- Zayn... boję się.- wyznałam, lecz zanim zdąrzyłam usłyszeć słowa mulata ujrzałam ciemność.

Jakiś czas później.

Powoli otworzyłam oczy czując nasilający się ból. Gdy uchyliłam ociężałe powieki, oślepiło mnie światło. Na początku widziałam same rozmazane kształty, ale chwilę później wszystko było wyraźne. Chciałam się poruszyć, ale poczułam ból. Tym razem w nadgarstkach. Nasilał się z każdym ruchem rąk.
- Zayn?! Zayn?! Zayn, idioto. Obudź się!- krzyczałam szeptem chcąc obudzić nieprzytomnego mulata.
Chłopak tylko coś wymamrotał i zaczął otwierać oczy.
-Diana? Co się stało? Gdzie jesteśmy?- zasypywał mnie milionem pytań.
-A co ja wróżka?- odparłam ironicznie- Przepraszam. Nie mam pojęcia co się stało.- dodałam łagodniej.
W tym samym momencie jacyś faceci podeszli do nas i zaczęli o czymś rozmawiać, co chwila zerkając na nas. Zayn słuchał ich z uwagą. Jego twarz co chwila zmieniała wyraz. Raz był zdziwiony, potem uśmiechnięty, a na koniec przerażony.
- Zayn rozumiesz co oni mówią?- spytałam chłopaka.
- Częściowo- odrzekł nadal patrząc na nich.
- A więc co?- spytałam przerażona, gdy mężczyźni podeszli nas rozwiązać.
- Chcą nas ugotować, a potem zjeść.
- Że co?!- krzyknęłam zdziwiona.
- Chcą nas skonsumować.- odpowiedział z lekkim przerażeniem.
Po chwili poczułam się wolna. Rozwiązali nas, ale niestety nie mięliśmy jak uciekać. Złapałam Zayna za rękę i szliśmy tam gdzie nas prowadzono.
- Mogę zadać ci pytanie?- spytał Zayn, gdy doszliśmy na jakiś placyk.
- Śmiało. I tak nie mam już nic do stracenia.- odparłam smutno. Dwaj mężczyźni przywiązali nas do jakiegoś słupu. W niektórych miejscach widniały świeże plamy krwi.
- Czy ... ten pocałunek ... podobał ci się?- spytał lekko speszony mulat.
- Cóż... mogłabym teraz cię okłamać, ale i tak zaraz umrzemy, więc... Tak. Podobał mi się. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Na jego twarzy widziałam... ulgę? Na placu zaczęli się zbierać ludzie. Wszyscy mięli czarny kolor skóry, a ich ciało zdobiły kolorowe znaki. Mężczyźni przepasani byli w pasie czarnym materiałem, podobnie jak kobiety. Reszta ciała mieszkańców była odkryta. Po chwili tłum zaczął się rozchodzić torując drogę jakiemuś mężczyźnie. Był inny. Na plecy zarzuconą miał tygrysią skórę. Powoli do nas podszedł, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie powiem, to było przerażające. Chwilę rozmawiał z mężczyzną trzymającym jakiś ostry przedmiot. Najprawdopodobniej, to miał być nasz kat. Gdy Zayn usłyszał o czym rozmawiają mężczyźni, zaczął się cicho śmiać.
-Co cie tak cieszy?- spytałam, patrząc na chłopaka jak na idiote.
- Ten mężczyzna to książę plemienia.- odpowiedział powstrzymując śmiech.
- I co w tym takiego zabawnego?- znów zadałam pytanie, kompletnie nie rozumiejąc jego toku myślenia.
- On chce cie bliżej poznać. Znacznie bliżej.- powiedział, lecz nie było mu już tak do śmiechu.
- Co?- nic więcej nie potrafiłam w tej chwili wykrztusić.
- On chce... cię zaciągną do łóżka- wyjaśnił, zaciskając związane dłonie w pięści.
Moje ciało zaczęło trząść się jak galareta. Przeraziłam się nie na żarty. Chciałam, z resztą tak jak zawsze, aby to był tylko sen.
- Nie martw się. Nie pozwolę cię skrzywdzić.- szepnął chwytając mnie za rękę.
Dodało mi to trochę otuchy, ale nadal się trzęsłam. Chwilę później ten ich wódz zaczął się do mnie zbliżać. Ustał przede mną i zaczął mi się przyglądać. Podniósł swoja rękę i zaczął gładzić nią moje policzki. Łzy napłynęły mi do oczu, gdy zaczął nią zjeżdżać niżej. Macał mnie dosłownie wszędzie, jakby chciał sprawdzić każdą część mojego ciała. Czułam jak Zayn zaciska coraz bardziej swoje ręce, zapominając, że trzyma moje. Syknęłam lekko z bólu. Mulat chyba to usłyszał bo poluźnił uścisk. Mężczyzna przede mną uśmiechnął się złośliwie. Skinął na kogoś głową i znów mi się przyglądał. Swoje oczy zatrzymał na moich piersiach, przez co jeszcze bardziej się rozpłakałam. Jeden z wielu murzynów podszedł do mnie i zaczął rozwiązywać moje ręce. Po chwili ból w nadgarstkach zelżał. Chciał mnie złapać, ale byłam szybsza i przytuliłam się do Zayna. Słyszałam jak bije jego serce. Znacznie szybciej niż zwykle. Bałam się, aż na niego spojrzeć.
- Zayn. Wszystko będzie dobrze. - szepnęłam w jego klatę piersiową, jednak to nie uspokoiło chłopaka.
Usłyszałam jego głos, ale nic nie zrozumiałam, bo to było w innym języku. Rozmawiał z kimś. Byłam ciekawa o czym, ale bałam się usłyszeć odpowiedzi. Uspokajałam się powoli, gdy poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Z przerażenia jakie mnie ogarnęło, wtuliłam się jeszcze bardziej w nagi tors chłopaka. Po niedługim czasie poczułam silne ręce chłopaka oplatające się wokół mojego ciała. Spojrzałam w górę. Twarz Zayna nie wyrażała zbyt wielu emocji. Głównymi z nich były złość i gniew. Spojrzałam w tył i ujrzałam kilkorga ludzi z włóczniami skierowanymi w naszą stronę. Ich wódz wyciągnął rękę w moją stronę. Spojrzałam na Zayna. Był nadal rozgniewany. Ścisnął mnie tylko jeszcze mocniej. Wiedziałam, że muszę iść z nim. Może nie dane mi było być z Zaynem?Wyślizgnęłam się z rąk chłopaka. Był zdziwiony i przestraszony. Jego oczy były całe zaszklone, tak jak moje.
- Przepraszam- szepnęłam i zrobiłam rzecz, której nawet ja się nie spodziewałam- pocałowałam go delikatnie w usta.


Odwzajemnił pocałunek, ale nie długo, gdyż szybko się odsunęłam.
Podchodząc do wodza chwyciłam jego rękę. Moja dłoń strasznie drżała. Chyba to zauważył, bo zaśmiał się. To przypominało jakąś dziwną scenę z filmu. Jeszcze brakowało tego, aby Zayn walczył o mnie. Odwróciliśmy się. Gdy mięliśmy odejść, mężczyzna stanął i było mocno widać, że się spiął. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam pytająco na Zayna.
- Zayn, o co chodzi?- spytałam, gdyż chyba tylko ja nie miałam pojęcia co dzieje się wkoło. To co odpowiedział mi Zayn kompletnie mnie zszokowało:
- Powiedziałem im, że jestem twoim mężem i będę o ciebie walczył.

`````````````````````````````````````````
Hej, hej, hej!
No więc... jest rozdział.
Wiemy, że powinien pojawić się tydzień temu, ale.... mamy tyle obowiązków, że nie wiemy za co złapać. Mam nadzieję, że nie jesteście źli. Jutro Dusty wstawi 11 rozdział.( A przynajmniej mam taką nadzieję, ale cii...)
No to... Do zobaczenia miśki :*
Niki























wtorek, 3 czerwca 2014

Znowu spóźnione :(

Kochani!
Znów nie zmieściłyśmy się z Dusty w terminie, ale mamy naprawdę dużo spraw na głowie i się troszeczke nie wyrabiamy. Rozdział powinien pojawić się do czwartku. Kolejny być może będzie w terminie :) Mam nadzieję, że nie jesteście na nas źli :) Do zobaczenia później!
Niki <3