piątek, 12 września 2014

Rozdział 13

Oczami Liama




- Nie. Będzie. Żadnego. Castingu.- powiedziałem jak do małego dziecka. W rzeczywistości to ,, małe dziecko " to mój szef. No, ale co począć na ludzką głupotę? Na to nie ma lekarstwa.
- Owszem będzie.- odpowiedział spokojnie mężczyzna. Spokojnie Liam, oddychaj.
- Nie może być castingu bez jurorów.- rzekł Louis z pewnym zwycięstwa uśmieszkiem.
- Prawda. - mężczyzna miał minę ,, myśliciela " - Ale jurorów można załatwić zawsze.- wzruszył ramionami.
Na jego słowa cała nasza czwórka wytrzeszczyła oczy.
- No przecież nie myśleliście, że to WY macie być jurorami, prawda? - spytał, po czym wybuchnął śmiechem.- Byliście nimi, bo nie chcieliśmy marnować czasu na szukanie kogoś odpowiedniego.- wyjaśnił nadal cicho się śmiejąc.
No po prostu zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. A to nie będzie miły widok.
- Może pójdźmy na kompromis. - odezwał się dotąd milczący Niall. - Wy nie szukacie nikogo na miejsce Zayna, my chodzimy na wywiady i opowiadamy tę emocjonującą historie. Chodzi wam o większy rozgłos? Dostaniecie większego rozgłosu. - powiedział zdenerwowany Niall.
Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę po czym powiedział:
- Zgadzam się. Pierwszy wywiad jutro.
Wyszliśmy zadowoleni z pomieszczenia.
- Jesteś genialny!- krzyknąłem uśmiechnięty do blondyna. Wszyscy mocno go przytuliliśmy.
- Po prostu uznałem, że to najlepsze wyjście z sytuacji.- wzruszył ramionami.- Nie pozwoliłbym przecież, aby One Direction nie było już prawdziwym One Direction.




Oczami Diany




Nie potrafiłam się ruszyć. Każda część mojego ciała była jak sparaliżowana. Po mojej twarzy spływały gorzkie łzy, a myśli odbijały się w mojej głowie. Za chwilę miałam zobaczyć śmierć Zayna. Tego chłopaka, na którego przypadkiem wpadłam przy wejściu na statek, chłopaka, którego narysowałam i na którego po raz kolejny wpadłam. Kurde... ale jestem niezdarą. To z nim zostałam porwana, z nim płynęłam tą przeklętą łódką, z nim całowałam się i to właśnie on , mimo moich sprzeciwów, walczy o mnie. I to właśnie Zayn ledwo utrzymuje się na kolanach, a mężczyzna stojący nad nim z bronią przygląda się temu z satysfakcją. Wódz zamachnął się bronią a moje serce biło 100 razy szybciej. Nie myśląc wiele zaczęłam biec w stronę środka okręgu. Przepychałam się między ludźmi. Nie obchodziło mnie w tym momencie, że ustałam komuś na stopę lub za mocno popchnęłam. Najważniejszą rzeczą było dostanie się do Zayna. Łzy skutecznie ograniczały mi widzenie, lecz nie poddawałam się. Po chwili, która dla mnie trwała wieczność dobiegłam do środka okręgu.




Oczami Zayna




Mężczyzna stojący nade mną z bronią przyglądał mi się ze zwycięstwem i satysfakcją. Na prawdę nie rozumiem jak można cieszyć się z zabijania ludzi. Wódz posłał mi tylko złośliwy uśmieszek i zamachnął się toporem. Zamknąłem oczy czekając na niewyobrażalny ból. Ta chwila trwała dla mnie wieczność. Nie bałem się śmierci. Wiem, że zrobiłem wszystko co mogłem aby zwyciężyć. Niestety... nie byłem wystarczająco dobry. Przed oczami miałem obraz uśmiechniętej Diany.











W jej oczach tańczyły radosne iskierki, a jej kasztanowe włosy rozwiewał wiatr. Miała na sobie zwiewną sukienkę, którą delikatnie unosił wiatr. Nie przejmowała się tym jednak. Pierwszy raz widziałem ją tak szczęśliwą. Mam nadzieję, że wybaczy mi przegraną. Nagle poczułem mocne szarpnięcie przez co otworzyłem oczy.


Oczami Diany


Jak najszybciej podbiegłam do klęczącego Zayna. Upadłam obok niego na kolana, zasłaniając chłopaka własnym ciałem. Zayn otworzył oczy i wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem. Delikatnie objęłam go rękami za szyję, aby być jeszcze bliżej niego. Ten widać, że z wielkim wysiłkiem położył swoje dłonie na moich biodrach. Wtuliłam się w zagłębienie nad obojczykiem mulata. Ten zatopił swoją twarz w moich włosach.
- Wszystko będzie dobrze.- wyszeptałam cicho. Nie byłam pewna czy Zayn w ogóle to usłyszał przez mój płacz. Wszystko trwało kilka sekund, lecz dla mnie czas się zatrzymał. W tym momencie byłam tylko ja i Zayn. A no i wódz, który ma zamiar nas zabić. Nic wielkiego. Nagle poczułam delikatny wiatr. Oznaczał on, że wódz już zamachnął się bronią chcąc dokończyć to co zaczął.
- Kocham cię- powiedzieliśmy równocześnie z mulatem, mocno zaciskając oczy z przerażenia. Czekaliśmy na niewyobrażalny ból, który... nie nastąpił. Zaskoczeni unieśliśmy nasze głowy do góry. Oczywiście cieszyliśmy się, że nadal żyjemy, lecz nie wiedzieliśmy co jest tego powodem. Twarz wodza wyrażała ogromne zdziwienie. Cóż... nasze twarze chyba wyglądały podobnie w tym momencie.
- Wiesz o co chodzi?- szepnęłam Zaynowi na ucho. Ten pokiwał przecząco głową po czym powiedział:
- Ale się dowiem.
Zaczął rozmawiać z mężczyzną w tym dziwnym języku. Chyba tylko ja nie wiedziałam o co właściwie chodzi.


Oczami Zayna


- Dlaczego mnie nie zabiłeś? - spytałem przyciągając jeszcze bliżej siebie Dianę.
- Ona mi na to nie pozwoliła.- odpowiedział wskazując palcem na dziewczynę w moich ramionach.
- Mogłeś przejść z drugiej strony i po prostu odciąć mi głowę. - zmrużyłem oczy niedowierzając słowom mężczyzny.
- Ona mi nie pozwoliła.- powtórzył. Gdy chciałem coś odpowiedzieć, dokończył: A nie przeciwstawia się bogini.- Zatkało mnie.


``````````````````````````````````````````````````````````
Jest! Wyrobiłam się! XD
To tak... co myślicie o rozdziale? Czy Zayn i Diana naprawdę czują coś do siebie? A może powiedzieli ,, Kocham cię" pod wpływem chwili? Czemu wódz nazwał Dianę boginią? Cóż... sama jeszcze tego nie wiem XD , ale chętnie poczytam wasze pomysły.
Hmm nie wiem kiedy pojawi się Liebster Awards, gdyż Dusty miała wszystkie nasze pytania i odpowiedzi na komputerze, który znów się popsuł ( cos masz wadliwy ten komputer Dusty XD )
No to... do następnego!
Całusy
Niki



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz