Hej, hej, hej! Dzisiaj znowu ja, gdyż wysłałam Dusty do ośrodka dla osób nie radzących sobie ze swoimi problemami i emocjami (w skrócie - psychiatryka ). A tak serio - Dusty pojechała na biwak, więc ja mam zaszczyt napisania 2 rozdziału. Nie zanudzam Was już więcej. Miłego czytania!
2. Matt. Kocham cię.
Jazda nie zajęła tak dużo czasu jak przypuszczałam, zwłaszcza przy tak rozgadanym kierowcy. Dzięki niemu chociaż na chwilę zapomniałam o celu mojej podróży. Po ok. 30 min. dotarłam do portu. Zapłaciłam i podziękowałam. Zanim wysiadłam zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz.
Zabrałam swoje walizki i ustałam na chodniku. Spojrzałam na zegarek. 8.13. Okej. Zostało jeszcze 6 godzin do odpływu statku. Mogę się nacieszyć twardym gruntem. Pewnie zastanawiacie się o co chodzi. Już tłumaczę. Nienawidzę 2 rzeczy. A konkretnie wody i wszystkiego co po niej pływa. Zawsze mam z morzem złe wspomnienia, ale o tym później. Moi ,,kochani " rodzice chyba specjalnie wybrali taki środek transportu. Grrr. Rozejrzałam się i ujrzałam kawiarnię. Wzięłam walizki i ruszyłam w jej stronę.
Zabrałam swoje walizki i ustałam na chodniku. Spojrzałam na zegarek. 8.13. Okej. Zostało jeszcze 6 godzin do odpływu statku. Mogę się nacieszyć twardym gruntem. Pewnie zastanawiacie się o co chodzi. Już tłumaczę. Nienawidzę 2 rzeczy. A konkretnie wody i wszystkiego co po niej pływa. Zawsze mam z morzem złe wspomnienia, ale o tym później. Moi ,,kochani " rodzice chyba specjalnie wybrali taki środek transportu. Grrr. Rozejrzałam się i ujrzałam kawiarnię. Wzięłam walizki i ruszyłam w jej stronę.
Weszłam do niej i skierowałam się do pierwszego wolnego miejsca przy oknie. Zamówiłam shake 'a czekoladowego i wpatrywałam się w ,, mój " statek. Od razu jak uderzenie nadeszła fala wspomnienia !
,, Dzień zapowiadał się ślicznie. Mała dziewczynka razem z bratem i rodzicami jak co weekend żeglowała jachtem po morzu. Kochała to. Razem zawsze się bawili, tak jak teraz. Byłoby świetnie, gdyby nie głos mamy:
- Diana! Matt! Chodźcie, za chwilę wypływamy.
- Już idziemy! - krzyknęliśmy razem.
Wskoczyła na plecy brata i szybko wbiegli na jacht. Po chwili bawili się w chowanego. Po jakimś czasie usłyszeli tylko:
- My idziemy po torebkę do samochodu. Zaczekajcie tu. - powiedział tata.
- My idziemy po torebkę do samochodu. Zaczekajcie tu. - powiedział tata.
Dziewczynka tylko się zaśmiała i pobiegła szukać brata. Szukała i szukała, ale nigdzie go nie było, a niebo zaczęło się strasznie chmurzyć. Nagle poczuła szarpnięcie. Podbiegła szybko do barierki i zobaczyła, że się oddalają. Dziwne. Rodzice nigdy nie wypływali przy zaczynającym się sztormem.
- Matt! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła.
- Ooo. A kogo my tu mamy? Pasażer na gapę? - usłyszała jakiś ochrypły głos tuż za nią.
- Ooo. A kogo my tu mamy? Pasażer na gapę? - usłyszała jakiś ochrypły głos tuż za nią.
Powoli się odwróciła i aż podskoczyła ze strachu. Stał przed nią mężczyzna o ciemnych włosach i przerażającym spojrzeniu. Podszedł do niej i złapał ją za gardło. Zaczęła się dusić. Chciała się wyrwać, ale była zbyt słaba. Dziewczynka z coraz większą trudnością łapała powietrze.
- Kim jesteś? - spytała niemiłym tonem.
- To nie istotne. Czy jest tu ktoś jeszcze?
- Nie! - krzyknęła na krańcu wytrzymałości.
- Diana! - usłyszała w oddali.
- Matt uciekaj!
- Zostaw ją! - chłopak rzucił się na mężczyznę.
- Kim jesteś? - spytała niemiłym tonem.
- To nie istotne. Czy jest tu ktoś jeszcze?
- Nie! - krzyknęła na krańcu wytrzymałości.
- Diana! - usłyszała w oddali.
- Matt uciekaj!
- Zostaw ją! - chłopak rzucił się na mężczyznę.
Diana leżała na ziemi i łapała oddech. Usłyszała huk. Podniosła głowę i zobaczyła Matta leżącego na ziemi. Chciała iść do brat, lecz woda mocno zatrzęsła jachtem. Spojrzała w ich stronę i się przeraziła. Obcy mężczyzna wyrzucił nieprzytomnego Matta za burtę. Łzy spływały jej po policzkach. Podbiegła do barierki i zaczęła krzyczeć:
- Matt! Matt! Nie zostawiaj mnie!
- No to teraz się zabawimy. - usłyszała za sobą. Odwróciła głowę i poczuła ogromny ból. Następnie widziała tylko ciemność."
- Matt! Matt! Nie zostawiaj mnie!
- No to teraz się zabawimy. - usłyszała za sobą. Odwróciła głowę i poczuła ogromny ból. Następnie widziała tylko ciemność."
- Matt. Kocham Cię. - szepnęłam i otarłam łzy spływające już od dłuższego czasu.
Ludzie się na mnie patrzyli, lecz mnie to nie obchodziło. Spojrzałam na zegarek. Była 13.15. Czas się zbierać. Dopiłam shake'a i wyszłam zabierając ze sobą bagaż. Z każdym krokiem, który zbliżał mnie do statku drżałam coraz bardziej. Wchodziłam ostrożnie po schodach. Dałam bilet kapitanowi i weszłam na pokład. Zdążyłam przejść kilka kroków, gdy poczuła uderzenie. Wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i jedyne co ujrzałam to oczy koloru gorzkiej czekolady. Szybo spuściłam wzrok i pozbierałam swój bagaż nie dając dojść do słowa chłopakowi. W głowie cały czas miałam te śliczne oczy.
*************************
TEGO SAMEGO DNIA
Oczami Harry'ego
- Więc ...Po co nas tu wezwałeś? - spytał Li.
Siedziałem cicho i uśmiechałem się od ucha do ucha. Ciekawe ile chłopaki wytrzymają. Haha ...
- Ej! Powiesz nam czy nie?! - krzyknął Lou.
Wszyscy patrzyli na mnie niecierpliwie, ale też z mordem w oczach.
- No dobra. - westchnąłem - Przyjeżdża do mnie kuzynka. - powiedziałem i spojrzałem na nich.
Mieli miny typu ,, I tylko po to nas zatrzymałeś? " Niall otworzył buzię, aby coś powiedzieć, lecz ja byłem szybszy.
- Będzie mieszkać z nami w Londynie, ale nie zdradzę Wam nawet jej imienia. - uśmiechnąłem się złośliwie, po czym spytałem - Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, co nie?
- Nie. - rzekli chórem.
- Będzie niezła zabawa. - dodał Lou.
- No dobra ... teraz ja wam coś powiem. - wtrącił Zayn.
- Będzie mieszkać z nami w Londynie, ale nie zdradzę Wam nawet jej imienia. - uśmiechnąłem się złośliwie, po czym spytałem - Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, co nie?
- Nie. - rzekli chórem.
- Będzie niezła zabawa. - dodał Lou.
- No dobra ... teraz ja wam coś powiem. - wtrącił Zayn.
***************************
Oczami Zayn'a
- Wyjeżdżam- powiedziałem spokojnie.
- Co?! - wszyscy zerwali się na równe nogi i zaczęli siebie przekrzykiwać. Krzyczeli, że nie mogę tego zrobić, nie teraz, że myślę tylko o sobie.
- Co?! - wszyscy zerwali się na równe nogi i zaczęli siebie przekrzykiwać. Krzyczeli, że nie mogę tego zrobić, nie teraz, że myślę tylko o sobie.
Eh... wiedziałem, że tak będzie. Wstałem i krzyknąłem:
- Cisza! - momentalnie zamilkli - Źle mnie zrozumieliście- zaśmiałem się - Wyjeżdżam, a właściwie wypływam w rejs, aby odpocząć.
- Chwila ... Tu chodzi o Perrie? - spytał Niall.
Nic nie odpowiedziałem tylko spuściłem głowę.
Nic nie odpowiedziałem tylko spuściłem głowę.
- Rozumiemy Cię, stary. - poklepał mnie po ramieniu Lou.
- Ale musisz wrócić zanim przyjedzie moja kuzynka. - wtrącił Harry.
Kiwnąłem głową i pobiegłem po bagaż. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do portu. Po ok. 40 min. byliśmy na miejscu. Pożegnałem się z nimi i ruszyłem w stronę statku. Dałem bilet kapitanowi i wszedłem na pokład. Przeszedłem kilka kroków i poczułem uderzenie. Wpadłem na piękną dziewczynę. Chciałem ją przeprosić, lecz ona szybko uciekła. Dziwne ... Normalnie dziewczyny piszczą na mój widok i nie chcą mnie przepuścić. Ona jest inna... w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
- Ale musisz wrócić zanim przyjedzie moja kuzynka. - wtrącił Harry.
Kiwnąłem głową i pobiegłem po bagaż. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do portu. Po ok. 40 min. byliśmy na miejscu. Pożegnałem się z nimi i ruszyłem w stronę statku. Dałem bilet kapitanowi i wszedłem na pokład. Przeszedłem kilka kroków i poczułem uderzenie. Wpadłem na piękną dziewczynę. Chciałem ją przeprosić, lecz ona szybko uciekła. Dziwne ... Normalnie dziewczyny piszczą na mój widok i nie chcą mnie przepuścić. Ona jest inna... w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Ufff ... to już 2 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba ;D
Niki